środa, 30 sierpnia 2017

Piekielny sierpnień


To co dobre, szybko się kończy. Te dwa miesiące minęły mi bardzo aktywnie, ale również książkowo. Na półce pojawiło się mnóstwo nowych pozycji, co będziecie mogli zauważyć pod koniec posta. Zmiany w życiu przyszły do mnie bardzo spontanicznie, ale nie zawsze są to złe wybory - i oby tak było. Ale bez zbędnego przedłużania, jak minął mi sierpień?

Przeczytane:
-13 powodów - 272 strony
-Zaklinacz ognia - 476 stron
-Czarna samica kruka - 273 strony
-Wśród ukrytych. Wśród oszustów - 391 stron 

RAZEM: 1352 strony

Król Piekieł:
Po zaskakujących książkach, które przeczytałam w sierpniu, każda była na swój sposób nietuzinkowa i zwracała uwagę na różne aspekty życia. Jednak miano Króla Piekieł należy się pozycji, która pokazała niebanalną przyszłość mocarstwa, mającego ogromne problemy z wyżywieniem i populacją. Mowa tutaj o pierwszym tomie serii Dzieci Cienie - Wśród ukrytych. Wśród oszustów. Jak pisałam w recenzji, ta książka ogromnie mnie zdziwiła, a pomysł autorki stał się jednym z moich ulubionych. Jest to tom warty uwagi, ze względu na niszczycielską przypadłość państwa za kilka/kilkanaście lat.

Nowe pozycje na półce:
Chyba wystarczy zdjęcie, aby opisać ten szał...

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

"Wśród ukrytych" | Dzieci cienie 1.

Tytuł: Wśród ukrytych
Autor: Margaret Peterson Haddix
Liczba stron: 186
Data wydania: 6 października 2011

"Nasz rząd jest totalitarny, a totalitarne rządy nie lubią prawdy."

Żyjąc w państwie totalitarnym nikt nie wie co to jest prywatność i własne zdanie. Wszyscy podporządkowują się rygorowi i bezsensownym zasadom, bez których właściwie dałoby się żyć. Mimo kodeksu, ludzie i tak mają swoje zdanie, sprzeciwiając się władzom. Jednak nikt nie powie tego głośno. Prawda zawsze boli, a tym bardziej dla tak mocnego i utwierdzonego wymiaru sprawiedliwości. 

     Przyszłość społeczeństwa leży w rękach rządu, który wydając ustawę o maksymalnej liczbie dzieci, stara się uniknąć głodu w państwie. Każde z małżeństw może mieć dwójkę pociech, a każde następne zostaje poddane karze śmierci. Jednak istnieją ludzie, którzy ukrywają swoje "nielegalne" dzieci, borykając się ze stresem, że o każdej porze może nawiedzić ich Policja Populacyjna - i zabić wszystkich... Luke jest jednym z cieni, które żyją pod przykryciem. Na co dzień wychodził z domu, póki nie został wykarczowany las wokół posesji jego rodziny. Zamiast drzew pojawiły się mieszkania bogatych rodzin, a co za tym idzie, życie Luke'a stało się zagrożone i ciężkie. 

Źródło

     Autorka wymyśliła cudowny pomysł ukazania wizji społeczeństwa za kilka/kilkanaście lat. Już teraz niektóre państwa borykają się z nadmierną populacją i/lub brakiem żywności. Ludzie głodują i umierają, a ich bliscy nie mogą z tym nic zrobić. Tak właśnie jest w świecie Luke'a, nielegalnego, trzeciego dziecka. Rząd bojąc się o przyszłość państwa, zakazał większej liczby potomstwa, a także rozdawania tak zwanego śmieciowego jedzenia, które i tak dociera tylko do bogatych rodzin. Duży plus za to, że cała opisana sytuacja jest bardzo prawdopodobna.

     Za granicą ta seria ma siedem tomów, w Polsce Dzieci cienie ukazały się w dwóch książkach, każda zawiera w sobie po dwa tomy (ja się pytam co z resztą...) Dlatego postanowiłam napisać dwie recenzje jednej lektury, dzieląc ją tak, jak to jest poza granicami naszego kraju. Te dwie części opowiadają o tym samym chłopcu, jednak zmieniając jego sytuację. Raz jest wśród ukrytych, a raz wśród oszustów. Dziś skupimy się wokół tej pierwszej sytuacji. 

     Fabuła jest bardzo dobrze rozpracowana, znajdziecie ważne szczegóły i opisy, które wciągną was w wir nielegalnych dzieci. Luke z rozkazu rodzicó nie może przebywać w pobliżu okien, a najlepiej, aby cały czas siedział na strychu - swoim prowizorycznym pokoju - a posiłki jadł na schodach, daleko od rodziny siedzącej przy stole. Opisane wydarzenia skrywały w sobie brutalną prawdę o społeczeństwie i tym, jak bardzo takie pociechy nie mają życia. Luke bardzo przeżywał każdy zakaz, ale pewnego dnia, wyglądając przez szyb wentylacyjny, zauważył tajemniczy cień w oknach bogatych sąsiadów, chociaż, jak liczył, nikogo na osiedlu nie było... Tak właśnie poznał Jen, nielegalną córkę bogatych sąsiadów, z którą, pomimo zakazu, spotykał się pod nieobecność domowników. 

     Bohaterowie są bardzo różni, ale strasznie ich polubiłam. Luke to typowy chłopak z biednej rodziny, a dodatkowo cień, którego rodzice pragną jak najbardziej ukrywać. Jen, pomimo tego, że też jest cieniem, funkcjonuje zupełnie inaczej. Jej ojciec pracuje w dużej korporacji, matka również ma doskonale płatną pracę. Korzysta z komputera, rozmawia z innymi dziećmi i pomaga im zrozumieć sytuację w jakiej się znajduje. Zaskakujące, jak bardzo pieniądze potrafią podzielić społeczeństwo, ale z drugiej strony, jak bardzo ktoś, praujący w Policji Populacyjnej potrafi łamać prawo. Autorka włożyła dużo wysiłku w stworzenie tak cudownych postaci, a zakończenie, z którym spotyka się czytelnik, doprowadza do wielkiego szoku... Dowiadujemy się w jaki sposób Luke dostał się do uszustów. 

Źródło

     Pomimo narracji trzecioosobowej i tak widzimy wszystko oczami Luke'a, który z dnia na dzień coraz bardziej się rozwija. Jen wpływa na niego pozytywnie, przez to pokazując mu to, co dzieje się poza murami jego domu. Opowiada jak wyruszała z matką do miasta, udając jej siostrzenicę z podrobionymi dowodami tożsamości i pokazuje chat z innymi nielegalnymi dziećmi. Otwiera mu okno na świat. Ale czy wpłynie to na niego pozytywnie?

     Ta książka doskonale pokazuje jak społeczeństwo może wyglądać za kilka lat i jak mocno polityka potrafi skrzywdzić niewinnych ludzi. Jest to pozycja jak najbardziej godna uwagi tym bardziej, że od razu możemy przenieść się do drugiego tomu tej historii. Zobaczcie co stanie się ze światem, jeżeli nadal będziemy tak bezduszni i nieracjonalni. 

Wydawnictwo: Jaguar

czwartek, 24 sierpnia 2017

"Czarna samica kruka"

Tytuł: Czarna samica kruka
Autor: Dariusz Pawłowski
Liczba stron: 273
Data wydania: 20 stycznia 2015

"Każdy człowiek musi kiedyś umrzeć, śmierć jest nieodłączną częścią życia każdej istoty na Ziemi."


Wszyscy boją się końca swojego istnienia. Każdy wyobraża sobie to inaczej, za pomocą wiary próbuje zrozumieć to na narzucony sposób i przygotować się na to, co niezbadane. Nie ominie nas to, co przez wieki zostało niezrozumiane, nieodkryte i tak bardzo niebezpieczne. Nikt nie powie nam jak jest po drugiej stronie, póki sami tego nie sprawdzimy. O ile w ogóle istnieje ta druga strona...


     Chmara ptaków przeleciała tego dnia nad domami niczego nieświadomych ludzi, jeszcze niezbyt gotowych na śmierć. Pech chciał, że wśród nich była Ona... czarna samica kruka - mroczna istota niosąca za sobą szereg niepowodzeń i niebezpieczeństw. Usiadła na starym, uschniętym dębie, który już dawno stracił ostatnie soki nadziei i swoimi czarnymi, świdrującymi oczami zaczęła rozglądać się za potencjalną ofiarą. Komu tym razem zostawi swoje pióro, otwierające puszkę Pandory? Komu tym razem zgasi świeczkę życia powiewem szerokich skrzydeł?

Źródło

     Na miasto spada fala tajemniczych morderstw, które owiane są sadystyczną otoczką. Wszystkie zabójstwa mają ze sobą coś wspólnego, jednak policja nie umie ustalić motywów, a co najgorsze, sprawcy zdarzeń. Kolejne ofiary nie ułatwiają całej sytuacji, a komenda ma pełne ręce roboty. Wiadomo, że morderca jest potężnym mężczyzną i nie zawacha się użyć swojej siły przeciwko ludzkiemu życiu. Ale jest też jeszcze jeden aspekt, który krąży nad ludźmi - czarna samica kruka, gotowa zebrać swoje żniwo.

     O książce dowiedziałam się od samego autora, który doskonale ją reklamował. Byłam jej ciekawa od samego początku, gdyż, cytując opis na okładce, jest to niebezpiecznie wciągająca mieszanka thrillera psychologicznego i powieści grozy. A wiecie co jest w środku? Dokładnie to, ale ze wzmożoną siłą. Nie jest to typowy thriller psychologiczny, gdyż łączy ze sobą kilka gatonków. Mamy powieść grozy, wręcz psychopatyczno-sadystyczną i wątek kryminalny, gdzie policja próbuje znaleźć sprawcę/sprawców masakrycznych zdarzeń, który zostawia po sobie okaleczone ciała. Lektura jest baardzo oryginalna i nie spodziewałam się po niej aż tyle. Autor pokazuje, że jest wszechstronnie uzdolniony.

     Z samego początku czytelnik powoli się wciąga, niczego nieświadomy, że autor wyskoczy z ogromnym zaskoczeniem i zwrotem akcji. Niby zwykły poranek, ptaszek na drzewie, a potem puf! Akcja pędzi jak oszalała. Książka wciąga, zaskakuje, intryguje, czasem brzydzi i zastanawia. Jestem pewna, że to lektura dla bardziej wytrwałych czytelników, którzy nie boją się "ochudnych" i dosłownych opisów tego, co dzieje się z bohaterami. Czasem nawet ja miałam problem z tym, aby przewrócić następną kartkę, na której znajdował się ciąg dalszy opisu. Dlatego też jest cholernie dobra.

     Motyw psychologiczny rozwija się tutaj sprawnie i w odpowiednim tempie. Nie zbyt szybko i nie za wolno. Skupiamy się na postaci zabójcy, bo tak, czasami narracja pozwala nam na rzucenie okiem w okolicję jego działań. Pawłowski pokazuje, że jest to niebanalny, inteligentny człowiek, który ma swój motyw i za tym podąża. Morderca ma dziwne upodobania, więc nie zdziwcie się, kiedy przeczytacie o jego przeszłości i odbiciu tych wydarzeń na teraźniejszość. Jest to bardzo interesujący aspekty, a tym bardziej, że od początku wiemy kto stoi za trupami ścielącymi się w mchu pod czarną samicą kruka, która jest cały czas obecna.

Źródło

     
Fabuła połączona z kilku gatunków gładko się przenika, a samą pozycję bardzo szybko się czyta. Klimatyczne jest zagłębianie się w nią podczas nocnej burzy, aczkolwiek nie polecam tego pomysłu czytelnikom o słabych nerwach. Niejednokrotnie autor zaskoczy was w najmniej spodziewanym momencie, więc nie śpijcie, a uważajcie na akcję, która kroczy w zawrotnym tempie.

     Czarna samica kruka to mroczna, bardzo klimatyczna lektura od diabelnie zdolnego autora, który włożył w nią całe swoje serce - chociaż sądząc po wydarzeniach, nie tylko swoje w niej zostawił. Jak najbardziej warto się z nią zapoznać. Jeżeli jednak nie lubicie drastycznych historii i opisów sadystycznych mordów, wtedy wam ją odradzam, chociaż zawsze możecie podjąć to ryzyko, bo na prawdę warto. 


Za poznanie tej klimatycznej historii dziękuję: Wydawnictwo Oficynka

sobota, 19 sierpnia 2017

Książkowy Cyrograf #10

Tak jak obiecywałam, do recenzji Zaklinacza ognia dołączam cytaty. Taka forma postów ostatnio wymarła, ale z powodu natłoku recenzji nie miałam gdzie ich wepchnąć. Wyrwane z tekstu stwierdzenia mają dużo więcej sensu niż cała pozycja.

"Ludzie dopisują złe zakończenie, zanim ono nastąpi."
Zaklinacz ognia Cinda WIlliams Chima 


"Zamartwianie się tym, co złe, może zniszczyć to, co dobre."
Ibidem


"Najgorsza rzecz na świecie to ryzykować swoim życiem dla kogoś, kogo się kocha. Jednocześnie jest to najlepsza rzecz na świecie... i warta tego ryzyka."
Ibidem


"Zawsze, kiedy zdaje się, że już nie może być gorzej, okazuje się, że jednak może."
Ibidem 


"Gdy się kogoś kocha, ściąga się na siebie uwagę mściwych bogów."
Ibidem 


"Zemsta nigdy nie daje takiej satysfakcji, jakiej się spodziewamy."
Ibidem


poniedziałek, 14 sierpnia 2017

[PRZEDPREMIEROWO] "Zaklinacz ognia"

Tytuł: Zaklinacz ognia
Seria: Starcie królestw (I)
Autor: Cinda Williams Chima
Liczba stron: 476
Data wydania: 17 sierpnia 2017 

"Miłość jest tylko pułapką, która łamie ludzkie serca."

Chcąc nie chcąc, zostaliśmy złapani w brutalne sieci życia. Każdemu z nas zdarzyło się chodź raz złamać komuś serce. Czy to specjalnie, czy przeciwnie. Doskonale sprawdzamy się w sprawach kamuflażu pułapek zostawionych przez nas samych...


     Adrian, nazywany również Ashem, to piekielnie zdolny syn Wielkiego Maga. Po śmierci ojca, wyrusza w podróż, aby stawić czoło złu, które zabiło najbliższych. Jego młody wiek niszczy bariery możliwości i staje się jednym z najbardziej szanowanych uzdrowicieli na dworze króla - zaczynając od pracy w stajni. Na drodze staje mu tajemnicza dziewczyna, obdarzona magicznym znamieniem, które, jak sama mówi, przynosi nieszczęście w jej życiu. Ich ścieżki się spotykają, ale czy będzie to właściwy krok?

Źródło
     Ta książka ogromnie mnie intrygowała, kiedy pierwszy raz zobaczyłam jej okładkę. Wiecie. Płomienie, ogień, zaklinacz, może jakieś demony w gratisie i to, co obiecywały reklamy - smoki. Czy może być coś lepszego dla osoby, której blog nosi wdzięczną nazwę Książki w Piekle? I tak, intrygowała mnie, póki nie zaczęłam jej czytać i nie poznałam historii, którą skrywała. Oto cała prawda o tym, co znajdziemy w środku.

     Pomysł był, ale gorzej z wykonaniem. Szczerze mówiąc, po opisie i początku spodziewałam się czegoś więcej. Miotania ogniem, zwrotów akcji, fantastycznych zwierząt i dużo więcej magii. Autorka skupiła się w dużej mierze na ukazaniu sytuacji politycznej królestw, której, szczerze mówiąc, w ogóle nie mogłam rozgryźć. Niby ktoś z kimś walczył, ale z kim i dlaczego? Jak dla mnie powieść tego typu musi głównie skupiać się na świecie przedstawionym - na polityce też, ale nie każdy lubi - bohaterach i ich charakterach, umiejętnościach.  A tutaj tego mi zabrakło, dość duży niedosyt.

     Ash to dość specyficzny bohater, mówiąc pozytywnie. Jest młodszy ode mnie i pewnie większości czytelników, ale za to diabelnie uzdolniony.  Może był często niezdecydowany, ale umiał oddać się swojej pasji - uzdrawianiu ludzi i zwierząt - i dostać za to nagrodę, chociaż nie był zachłanny. Miał swój cel i tego się trzymał. Poznając Jenne, dziewczynę pracującą kiedyś w kopalni, o włosach raz rudych, raz czerwonych, a raz miedzianych (czy to światło tak działało, że jej włosy zmieniały kolor?), umiał zachować trzeźwy umysł. Ich romans bardzo mi się podobał, aczkolwiek Jenna była tutaj osobą, która zbyt mocno ulegała emocjom i potrafiła rzucić się na Asha, kiedy za drzwiami komnaty stał cały rój straży. Cóż, w wieku szesnastu lat bardzo otwarcie zachowywała się wobec swojej seksualności. Miała zadatki na dobrą bohaterkę, ale autorka tego nie przejrzała. Zbyt mało informacji, a postać na okładce, która miała być nią, w ogóle jej nie przypomina... (ale prezentuje się dobrze)

     Pozytywnie zaskoczyły mnie rozmyślenia bohaterów, sięgające trochę kontemplacji własnego życia i uczuć, które się w nich kotłowały. Mimo wszystko głównie skupiały się na kwitnącej miłości, a nie politycznych zagwozdkach. Nie były zbyt mocno przesłodzone, ale miło się je czytało. Niedługo na blogu pojawi się umarły od jakiegoś czasu wpis z cytatami, więc będziecie mogli sami ocenić.

Źródło
     Ta pozycja ma wiele niedociągnięć, czytelnik spodziewa się dużo większych emocji, niż tam zostaje. Plus jest taki, że Zaklinacza czyta się bardzo szybko. Autorka pisze lekko, wplata magię (oczywiście dla mnie i tak zbyt mało) i trochę żartów. Potencjał zmarnowany, chociaż wydawało się, że będzie znakomicie. Smok, który był tak bardzo reklamowany, wpleciony został dość minimalnie. Tutaj mogło być lepiej.

     Jeżeli szukacie czegoś BARDZO lekkiego, gdzie nie będziecie musieli zbytnio łączyć faktów, pobawić się magicznym amuletem i poznać Asha, który potajemnie spotyka się z niewyżytą nastolatką, to jest coś dla was. Sam główny wątek książki jest mi nieznany, zbyt dużo się działo (chociaż tak na prawdę nic się nie działo). Bardzo ładnie prezentuje się na półce, a jeżeli macie niedosyt po tej recenzji to zapraszam was do Kasi. Znajdziecie u niej bardziej niekulturalną opinię, która streszcza tę pozycję idealnie, a dodatkowo zwraca uwagę na szatę graficzną. Mój numer jeden!

Za poznanie historii z królestwa dziękuję: Wydawnictwo Otwarte

piątek, 11 sierpnia 2017

"13 powodów"

Tytuł: 13 powodów
Autor: Jay Asher
Liczba stron: 272
Data wydania: 28 marca 2017

"Rozczarowanie. Jedno z najgorszych uczuć."

Kiedy ostatni raz kogoś zawiodłeś? Nie ma dnia, abyśmy nie rozczarowali jakiejś osoby. Nie ma znaczenia,bliskiej znajomej,a może zwykłego przechodnia na ulicy, któremu jednym gestem zepsuliśmy dzień. Zawsze borykamy się z tym zjawiskiem.Odczuwamy je albo na własnej skórze, albo to my jesteśmy źródłem.Nie możemy jednoznacznie stwierdzić, kiedy dokładnie nasze zachowanie może wpić się w życie drugiego człowieka i sprawić,że już nigdy tak samo nie spojrzy na świat. 

     Twoja znajoma ze szkoły, z którą łączyło Cię coś więcej niż przelotne "Cześć", pozostawia po sobie tajemnicze kasety, na których widnieje Twoje imię. Trzynaście powodów tłumaczących, dlaczego się zabiła. Trzynaście powodów, trzynaście stron i trzynaście różnych osób, które łączyło jedno - niewyjaśniona śmierć. Jak sobie poradzisz z tym, że znajdujesz się na liście? Co zrobisz, kiedy pod drzwiami znajdziesz pudełko z kasetami? Już nigdy nie będziesz taki sam, uwierz. 

Źródło
     Kto chociaż raz nie słyszał o Trzynastu powodach, czy to w formie papierowej czy na ekranie? Albo kto nie widział chociaż jednego żartu o Hannah Baker? Skuszona fenomenem serialu postanowiłam w końcu przeczytać książkę, której opinie są podzielone po równo. Jednym się podoba, dla innych to zwyczajny chłam, który podoba się nastolatkom i nakłania do popełnienia samobójstwa. Jakie są jednak moje odczucia? Sam pomysł nie był zły. Wykonanie na pewno zajęło autorowi dość dużo czasu, ze względu na kasety, czyli monolog wewnętrzny Hannah oraz ukazanie świata oczami Clay'a - jednego z bohaterów, który otrzymuje kasety po śmierci znajomej. Bo jak pewnie zdążyliście zauważyć, tajemnicze pudełko podróżuje po różnych osobach i pokazuje, że to oni są jednym z powodów, dlaczego odebrała sobie życie.

     Bohaterowie sami w sobie byli jacyś bezpłciowi. Hannah wydaje się bardzo dziecinną kobietką, która przejmuje się wszystkimi sprawami. Można twierdzić, że szukała tylko pretekstu, aby się zabić i jakoś to "uatrakcyjnić" na siłę. Z drugiej zaś strony bardzo ładnie ubrała to w słowa, wylewając całe swoje żale do ludzi, którzy przyczynili się do jej nieszczęścia. Widząc śmierć drugiego człowieka nawet nie przychodzi nam na myśl, że to właśnie my znaleźliśmy się na liście osób powodujących efekt śnieżnej kuli. Pozwoliła na to, aby w ludziach obudziło się poczucie winy i często niszczyło ich to od środka.

     Bardzo podobało mi się przeplatanie poezji między tą dramatyczną historię. Hannah wspominała jak ją rozumie i w jaki sposób w ogóle do niej dotarła. W środku znajdziemy nawet kilka jej autorskich wierszy, z których każdy ma swoją oddzielną genezę, ale nikt nie zauważył o czym tak na prawdę są. Ta książka daje do myślenia. Pokazuje, że należy zwracać uwagę na niepokojące zjawiska u drugiego człowieka. Bo właśnie to podkreśla treść Trzynastu powodów. To, w jaki sposób zmieniają się ludzi nękani czarnymi myślami i co robią z życiem, które kiedyś było kolorowe.

Źródło
     Książka pokazuje motyw samobójstwa od innej strony. Nie ukazuje wprost, że człowiekowi było trudno i odebrał sobie życie, a poetyzuje całe wydarzenie. Mówi o uczuciach otwarcie, zwraca się wielokrotnie do bohaterów, a sam czytelnik zaczyna mieć mętlik w głowie, czy aby na pewno dobrze obchodzi się z ludźmi. Bo mimo wszystko kontakty międzyludzkie są trudne do opanowania...

     Możecie sądzić o tej pozycji cokolwiek wam się podoba. Mogą irytować was dziecinni bohaterowie, chemia łącząca dwoje ludzi, która niestety nie doszła do skutku i to, co dzieje się w umysłach innych. Mimo wszystko zwróćcie uwagę na drugie dno tej dziwnej pozycji, którego nie potrafią wszyscy odkryć.

Wydawnictwo: Rebis

niedziela, 6 sierpnia 2017

Deathgasm → Brutalność nie zna granic

Tytuł: Deathgasm
Reżyseria: Jason Howden
Premiera: 14 marca 2015
Gatunek: horror/komedia
Główna obsada:
-Brodie: Milo Cawthorne
-Zakk: James Blake
-Medina: Kimberley Crossman
Długość filmu: 86 minut 



"Opętane ciała będą zabijać, by przygotować świat na przyjście demona, w godzinę szatana."





     Po umieszczeniu matki w szpitalu, Brodie wprowadza się do katolickiej rodziny wujka. Jako fan metalu nękany jest przez uczniów i kuzyna Davida, z którym dzieli dom. Mimo nienawiści do nowej rodziny, wraz z nowo poznanym metalem - Zakkiem - i dwoma szkolnymi kujonami, zakłada garażowy zespół Deathgasm. Kiedy wraz z Zakkiem włamuje się do opuszczonego domu, znajduje tam jednego z legendarnych, kontrowersyjnych muzyków, Rickiego Daggersa. Otrzymują oni w obliczu śmierci tajemnicze, stare kartki, których strzegł Daggers - nuty. Grając brutalną muzykę, nieświadomie przyzywają króla demonów, który opętał ciała mieszkańców, szykując ich na swoje przybycie...

Źródło
     Ten film to gratka dla fanów ciężkiej muzyki. Znajdziecie w niej wszystko, co was interesuje. Gitary, karwasze, ćwieki, brutalność, demony, a nawet corpse paint (dla niepoinformowanych, jest to czarno-biały makijaż, charakteryzujący głównie miłośników black metalu; często kojarzony z pandą). Twórcy filmu idealnie dobrali aktorów, którzy wczuwają się co do kropelki w swoje role i biegają po lasach, śpiewając i grając na gitarach - co często określa się jako "darcie ryja" (growlowanie). Soundtrucki, czyli przyjaciele większości scen, to przykładowo Elm Street, Pathology, Bulletbelt czy Emperor. Na ścianach znajdziemy plakaty Trivium, Kreatora, Canibal Corpse i innych cięższych zespołów. Każdy znajdzie coś dla siebie.

     Jako fanka metalu, często określana jestem jako satanistka, która na pewno nocami składa ofiary z kotów, śpiąc z zapalonymi świeczkami i pentagramami wokół łóżka. Twórcy filmu zwrócili uwagę na mylne stwierdzenia, że każda osoba lubiąca się w heavy metalu (jak Brodie), jest od razu demonicznym blackmetalem, słuchających satanistycznych zespołów - no i oczywiście wzywającym samego pana piekieł, co często mija się z prawdą w prawdziwym życiu. 

     Pomimo tego, że jest to horror, - walka z demonami, które zapanowały ciałami mieszkańców - gdzie bohaterowie oblepieni są krwią i flaki wylewają się z ludzi, ma też w sobie coś z komedii. Znajdziemy wiele scen, gdzie postacie żartują z życia, robią szalone rzeczy i słuchają razem muzyki. Jednak nie są to żarty dla wszystkich, a tak zwany czarny humor, gdzie żartuje się z różnych dziwnych zjawisk.

     Zabawne jest to, jak bardzo zmienia się jedna z cukierkowych bohaterów, blondynka Medina. Ku zdziwieniu widza, jako fanka popu i delikatności, staje się coraz bardziej wyrazistą postacią. Zakochuje się w głównym metalu i towarzyszu mu do samego końca, walcząc z zombie za pomocą siekiery, zabawek erotycznych i piły mechanicznej. To chyba jeden z najzabawniejszych aspektów filmu, nie licząc randki Mediny z pandą - Brodim w corpse paintcie. 

Źródło
     Nie można opisać w jednym zdaniu głównej problematyki filmu. Z jednej strony jest to walczenie z demonem, ale z drugiej zbyt dużo się dzieje, aby to stwierdzić. Niezaprzeczalnie jest to jeden z brutalniejszych, ale i zabawnych historii, jakie udało mi się obejrzeć. Deathgasm, z tym się może zgodzić większość osób, jest skierowany głównie dla fanów ciężkich brzmień, którzy chcą posłuchać razem z bohaterami metalowych kawałków i pośmiać się z czarnych żartów, ubranych na czarno i w skóry facetów. 

     Czy warto obejrzeć? Podpisuję się pod tym filmem dwoma rękoma. Jest metal, są demony, ładni bohaterowie (nie śmiem tego pominąć), żarty i krew, która leje się po postaciach. Jeżeli szukacie ciekawej historii, która może opowiadać o was samych, obejrzyjcie. 

czwartek, 3 sierpnia 2017

Piekielny lipiec

Minęła połowa wakacji, niedługo znów zmierzymy się ze szkolną codziennością. Napędzona "letnią" pogodą, przez chwilę myślałam nad tym, aby zrezygnować z podsumowań miesiąc, ewentualnie trochę to dopracować, zmienić czas, wygląd, zagadnienia. Jednak jest to część mnie, którą lubię pilnować i skrupulatnie podsumowywać. Piekielne miesiące nadal pozostają na moim blogu.

Przeczytane: 
-Metalowa burza - 441 stron
-Alvethor. Pandemia - 290 stron
-Hydra - 425 stron
-Potworna - 415 stron
-Sobowtór - 310 stron

RAZEM: 2232 strony 

Król Piekieł:
 
Zdziwiłam się spisując liczbę pozycji, które przeczytałam w lipcu. Tym razem postanowiłam nagrodzić pozycję, którą dostałam przedpremierowo od Wydawnictwa Otwarte. Książka różni się od innych, chociaż przypomina delikatnie Confess. Bardzo podobał mi się pomysł narracji, która opisywała wspomnienia bohaterów. Autorka swoim debiutanckim dziełem podbiła serca czytelników, zwracając uwagę na motyw przemijania i szanowania drugiego człowieka.

Nowe pozycje na półce:
Sobowtór Ewa Karwan-Jastrzębska
Mikołaj i dziewczyna z gwiazd Sergiusz Pinkwart
Czarna samica kruka Dariusz Pawłowski
Mleko i miód Rapi Kaur

wtorek, 1 sierpnia 2017

"Sobowtór"

Tytuł: Sobowtór
Autor: Ewa Karwan-Jastrzębska
Liczba stron: 310
Data wydania: 2017


"Kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawdą, choćby nie wiem, jak bardzo było absurdalne. "


Kłamstwo - wypowiedź zawierająca informacje niezgodne z przekonaniem o stanie faktycznym. Raz prościej jest nam odnaleźć nieautentyczne informacje, a raz nie, ale po dłuższym czasie wmawiania tego komuś, wszystko staje się w naszym umyśle najprawdziwszą prawdą. Manipulacja umysłem jest rzeczą trudną, ale łatwo przyswajalną. 

     Zuzanna to buntownicza, rudowłosa artystka. Jako nastolatka w jednej z  warszawskiej szkół, lubi imprezować i spotykać się z przyjaciółmi. Jednak po pojawieniu się Michała w progu liceum, jej życie nabiera innej barwy. Tajemniczy chłopak, miłośnik kultury Kraju Kwitnącej Wiśni i anime, zakochuje się w Zuzannie, ukrywając przed nią jej sobowtóra - dziewczyny, z którą Michał zawiesił związek. Żadna nie wie o swoim istnieniu, a obie zabójczo przypominają jedną z jego najukochańszych bohaterek mangi, Asukę. Czy rozdane przez Michała karty podtrzymają związek z Zuzanną? 

Źródło
     Każdy z nas chociaż przez chwilę myślał o swoim sobowtórze. Czy on w ogóle istnieje? Jak bardzo nas przypomina? A co, jeśli naszym sobowtórem jest fikcyjna postać? Zuzanna, czyli rudowłosa piękność Michała, nie była szczęśliwa ze swoich klonów. Obwiana nutą tajemniczości żyła w przeświadczeniu, że pomimo obsesji chłopaka, jest jedyna w swoim rodzaju. Jednak on z tego nie wyrósł, tylko do końca szukał tej jednej, upragnionej Asuki. Motyw sobowtórów w tej książce jest bardzo zauważalny, a przy samej końcówce zadziwia czytelnika w taki sposób, że potrafi przez chwilę siedzieć w zadumie z krążącym pytaniem - CO TU SIĘ STAŁO? Warto doczytać do końca.

     Akcja rozgrywa się dość lekko, mogłabym rzec, standardowo i ciekawie. Poznajemy bohaterkę, jej stosunki do uczuć i rzeczy natury egzystencjalnej, a później przychodzi miłość z japońskimi bajkami w tle. Oryginalny pomysł, porywający fanów anime. Prócz tego, książka, jak i bohaterowie, są bardzo umuzykalnieni. Michał gra na gitarze, śpiewa utwory z Upiora w operze i wymienia spostrzeżenia na temat Nirvany (nie śmiem nie dodać, że Kurt w tle bardzo mi się podobał) z dziewczyną, bo tak właśnie ją podrywa. (Ups, trochę za dużo informacji?). Michał jest wręcz chłopakiem idealnym, uczuciowym i kochanym, więc nie można się powstrzymać od pokazania jego dobrej strony - prócz tego, że jest strasznie niezdecydowany.

     Książki młodzieżowe, tym bardziej te lekkie i prowadzące do zawrotów głowy, chodzą tropem tych samych schematów. W przypadku fabuły Sobowtóra, autorka odnosiła się ostrożnie do innych pozycji, a wręcz od nich stroniła. Mamy tutaj co prawda historię miłość, która uczy szacunku do innego człowieka oraz niepohamowanej żądzy kobiety idealnej, ale jest to o wiele bardziej oryginalny pomysł. Nie jest to typowa młodzieżówka, mimo wszystko.

Źródło
     Zakończenie ogromnie zaskakuje. Pojawia się jeszcze więcej sobowtórów, a Michał zażarcie walczy o to, co w sobie rozkochał. Dorasta w mgnieniu oka, pozostawiając na dnie szuflady kobietę idealną. Widać jak bohaterowie się zmieniają, co robią, o czym myślą i kto jest ich przyjacielem, a kto wrogiem.

     Sobowtór to lekka pozycja na wakacyjne wieczory. Fabuła, ukazana oczami różnych bohaterów (przeważająca liczba Zuzanny i Michała), bardzo ciekawi i pozwala na ujrzenie różnic między myślami i charakterami postaci. Zobaczcie sami jak powstawały sobowtóry, a Michał niezaprzeczalnie tracił dla nich głowę.

Za historię z kwitnącą wiśnią w tle, dziękuję: Wydawnictwo Akapit Press