Reżyseria: Jason Howden
Premiera: 14 marca 2015
Gatunek: horror/komedia
Główna obsada:
-Brodie: Milo Cawthorne
-Zakk: James Blake
-Medina: Kimberley Crossman
Długość filmu: 86 minut
"Opętane ciała będą zabijać, by przygotować świat na przyjście demona, w godzinę szatana."
Po umieszczeniu matki w szpitalu, Brodie wprowadza się do katolickiej rodziny wujka. Jako fan metalu nękany jest przez uczniów i kuzyna Davida, z którym dzieli dom. Mimo nienawiści do nowej rodziny, wraz z nowo poznanym metalem - Zakkiem - i dwoma szkolnymi kujonami, zakłada garażowy zespół Deathgasm. Kiedy wraz z Zakkiem włamuje się do opuszczonego domu, znajduje tam jednego z legendarnych, kontrowersyjnych muzyków, Rickiego Daggersa. Otrzymują oni w obliczu śmierci tajemnicze, stare kartki, których strzegł Daggers - nuty. Grając brutalną muzykę, nieświadomie przyzywają króla demonów, który opętał ciała mieszkańców, szykując ich na swoje przybycie...
Źródło |
Ten film to gratka dla fanów ciężkiej muzyki. Znajdziecie w niej wszystko, co was interesuje. Gitary, karwasze, ćwieki, brutalność, demony, a nawet corpse paint (dla niepoinformowanych, jest to czarno-biały makijaż, charakteryzujący głównie miłośników black metalu; często kojarzony z pandą). Twórcy filmu idealnie dobrali aktorów, którzy wczuwają się co do kropelki w swoje role i biegają po lasach, śpiewając i grając na gitarach - co często określa się jako "darcie ryja" (growlowanie). Soundtrucki, czyli przyjaciele większości scen, to przykładowo Elm Street, Pathology, Bulletbelt czy Emperor. Na ścianach znajdziemy plakaty Trivium, Kreatora, Canibal Corpse i innych cięższych zespołów. Każdy znajdzie coś dla siebie.
Jako fanka metalu, często określana jestem jako satanistka, która na pewno nocami składa ofiary z kotów, śpiąc z zapalonymi świeczkami i pentagramami wokół łóżka. Twórcy filmu zwrócili uwagę na mylne stwierdzenia, że każda osoba lubiąca się w heavy metalu (jak Brodie), jest od razu demonicznym blackmetalem, słuchających satanistycznych zespołów - no i oczywiście wzywającym samego pana piekieł, co często mija się z prawdą w prawdziwym życiu.
Pomimo tego, że jest to horror, - walka z demonami, które zapanowały ciałami mieszkańców - gdzie bohaterowie oblepieni są krwią i flaki wylewają się z ludzi, ma też w sobie coś z komedii. Znajdziemy wiele scen, gdzie postacie żartują z życia, robią szalone rzeczy i słuchają razem muzyki. Jednak nie są to żarty dla wszystkich, a tak zwany czarny humor, gdzie żartuje się z różnych dziwnych zjawisk.
Zabawne jest to, jak bardzo zmienia się jedna z cukierkowych bohaterów, blondynka Medina. Ku zdziwieniu widza, jako fanka popu i delikatności, staje się coraz bardziej wyrazistą postacią. Zakochuje się w głównym metalu i towarzyszu mu do samego końca, walcząc z zombie za pomocą siekiery, zabawek erotycznych i piły mechanicznej. To chyba jeden z najzabawniejszych aspektów filmu, nie licząc randki Mediny z pandą - Brodim w corpse paintcie.
Źródło |
Nie można opisać w jednym zdaniu głównej problematyki filmu. Z jednej strony jest to walczenie z demonem, ale z drugiej zbyt dużo się dzieje, aby to stwierdzić. Niezaprzeczalnie jest to jeden z brutalniejszych, ale i zabawnych historii, jakie udało mi się obejrzeć. Deathgasm, z tym się może zgodzić większość osób, jest skierowany głównie dla fanów ciężkich brzmień, którzy chcą posłuchać razem z bohaterami metalowych kawałków i pośmiać się z czarnych żartów, ubranych na czarno i w skóry facetów.
Czy warto obejrzeć? Podpisuję się pod tym filmem dwoma rękoma. Jest metal, są demony, ładni bohaterowie (nie śmiem tego pominąć), żarty i krew, która leje się po postaciach. Jeżeli szukacie ciekawej historii, która może opowiadać o was samych, obejrzyjcie.
Co jakiś czas natrafiam w sieci na ten film, chyba najwyższa pora w końcu go obejrzeć :D
OdpowiedzUsuńapokultura.blogspot.com
Horror, demony, czarny humor, to coś dla mnie! Może za metalem nie szaleję, aczkolwiek nie przeszkadza mi. Chyba czas obejrzeć ten film. ;)
OdpowiedzUsuń