poniedziałek, 14 sierpnia 2017

[PRZEDPREMIEROWO] "Zaklinacz ognia"

Tytuł: Zaklinacz ognia
Seria: Starcie królestw (I)
Autor: Cinda Williams Chima
Liczba stron: 476
Data wydania: 17 sierpnia 2017 

"Miłość jest tylko pułapką, która łamie ludzkie serca."

Chcąc nie chcąc, zostaliśmy złapani w brutalne sieci życia. Każdemu z nas zdarzyło się chodź raz złamać komuś serce. Czy to specjalnie, czy przeciwnie. Doskonale sprawdzamy się w sprawach kamuflażu pułapek zostawionych przez nas samych...


     Adrian, nazywany również Ashem, to piekielnie zdolny syn Wielkiego Maga. Po śmierci ojca, wyrusza w podróż, aby stawić czoło złu, które zabiło najbliższych. Jego młody wiek niszczy bariery możliwości i staje się jednym z najbardziej szanowanych uzdrowicieli na dworze króla - zaczynając od pracy w stajni. Na drodze staje mu tajemnicza dziewczyna, obdarzona magicznym znamieniem, które, jak sama mówi, przynosi nieszczęście w jej życiu. Ich ścieżki się spotykają, ale czy będzie to właściwy krok?

Źródło
     Ta książka ogromnie mnie intrygowała, kiedy pierwszy raz zobaczyłam jej okładkę. Wiecie. Płomienie, ogień, zaklinacz, może jakieś demony w gratisie i to, co obiecywały reklamy - smoki. Czy może być coś lepszego dla osoby, której blog nosi wdzięczną nazwę Książki w Piekle? I tak, intrygowała mnie, póki nie zaczęłam jej czytać i nie poznałam historii, którą skrywała. Oto cała prawda o tym, co znajdziemy w środku.

     Pomysł był, ale gorzej z wykonaniem. Szczerze mówiąc, po opisie i początku spodziewałam się czegoś więcej. Miotania ogniem, zwrotów akcji, fantastycznych zwierząt i dużo więcej magii. Autorka skupiła się w dużej mierze na ukazaniu sytuacji politycznej królestw, której, szczerze mówiąc, w ogóle nie mogłam rozgryźć. Niby ktoś z kimś walczył, ale z kim i dlaczego? Jak dla mnie powieść tego typu musi głównie skupiać się na świecie przedstawionym - na polityce też, ale nie każdy lubi - bohaterach i ich charakterach, umiejętnościach.  A tutaj tego mi zabrakło, dość duży niedosyt.

     Ash to dość specyficzny bohater, mówiąc pozytywnie. Jest młodszy ode mnie i pewnie większości czytelników, ale za to diabelnie uzdolniony.  Może był często niezdecydowany, ale umiał oddać się swojej pasji - uzdrawianiu ludzi i zwierząt - i dostać za to nagrodę, chociaż nie był zachłanny. Miał swój cel i tego się trzymał. Poznając Jenne, dziewczynę pracującą kiedyś w kopalni, o włosach raz rudych, raz czerwonych, a raz miedzianych (czy to światło tak działało, że jej włosy zmieniały kolor?), umiał zachować trzeźwy umysł. Ich romans bardzo mi się podobał, aczkolwiek Jenna była tutaj osobą, która zbyt mocno ulegała emocjom i potrafiła rzucić się na Asha, kiedy za drzwiami komnaty stał cały rój straży. Cóż, w wieku szesnastu lat bardzo otwarcie zachowywała się wobec swojej seksualności. Miała zadatki na dobrą bohaterkę, ale autorka tego nie przejrzała. Zbyt mało informacji, a postać na okładce, która miała być nią, w ogóle jej nie przypomina... (ale prezentuje się dobrze)

     Pozytywnie zaskoczyły mnie rozmyślenia bohaterów, sięgające trochę kontemplacji własnego życia i uczuć, które się w nich kotłowały. Mimo wszystko głównie skupiały się na kwitnącej miłości, a nie politycznych zagwozdkach. Nie były zbyt mocno przesłodzone, ale miło się je czytało. Niedługo na blogu pojawi się umarły od jakiegoś czasu wpis z cytatami, więc będziecie mogli sami ocenić.

Źródło
     Ta pozycja ma wiele niedociągnięć, czytelnik spodziewa się dużo większych emocji, niż tam zostaje. Plus jest taki, że Zaklinacza czyta się bardzo szybko. Autorka pisze lekko, wplata magię (oczywiście dla mnie i tak zbyt mało) i trochę żartów. Potencjał zmarnowany, chociaż wydawało się, że będzie znakomicie. Smok, który był tak bardzo reklamowany, wpleciony został dość minimalnie. Tutaj mogło być lepiej.

     Jeżeli szukacie czegoś BARDZO lekkiego, gdzie nie będziecie musieli zbytnio łączyć faktów, pobawić się magicznym amuletem i poznać Asha, który potajemnie spotyka się z niewyżytą nastolatką, to jest coś dla was. Sam główny wątek książki jest mi nieznany, zbyt dużo się działo (chociaż tak na prawdę nic się nie działo). Bardzo ładnie prezentuje się na półce, a jeżeli macie niedosyt po tej recenzji to zapraszam was do Kasi. Znajdziecie u niej bardziej niekulturalną opinię, która streszcza tę pozycję idealnie, a dodatkowo zwraca uwagę na szatę graficzną. Mój numer jeden!

Za poznanie historii z królestwa dziękuję: Wydawnictwo Otwarte

8 komentarzy:

  1. Szczerze? Trochę zgłupiałam po tej recenzji. Z jednej strony przeczytajcie, by poznać głównego bohatera i fajnie prezentuje się na półce. Z drugiej: nie czytajcie, bo jest nudna i mało energii. Już sama nie wiem co o niej myśleć. Pogubiłam się :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej nie zajrzę do tej książki. Za dużo negatywnych opinii.
    kochaneksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam nie wiem co mam myśleć o tej książce, bo słyszę o niej praktycznie same negatywne opinie. Mimo wszystko mam zamiar ją przeczytać, bo ponoć jest podobna do "Szklanego Tronu", który uwielbiam.

    Hubert z Thelunabook
    http://maasonpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem w trakcie i póki co jest dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka bardzo mi się podobała, ale ile czytelników, to tyle opinii ;)
    Pozdrawiam: miedzykropkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok pominę sobie tą pozycję, mam lepsze lektury na półce (albo mi się tak wydaje)
    Pozdrawiam ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawi mnie ta książka, ale ma tak skrajne opinie, że sama nie wiem, czy bym po nią sięgnęła :)

    Pozdrawiam, redgirlbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń