sobota, 1 lipca 2017

"Z lajkomierza Fryderyki"

Tytuł: Z lajkomierza Fryderyki
Autor: Agnieszka Tyszka
Liczba stron: 146
Data wydania: 2017


"Tkajcie swe gobeliny... Niech nie braknie wam nigdy odwagi - tej drogocennej włóczki, której mocne sploty potrafią przetrwać niejedną nawałnicę."



Dziś nieco filozoficznie...






     Fryderyka i jej lajkomierz, to nic innego niż historia młodej blogerki, która wyjechała na wieś. Jej macocha, nazywana często Batmatką, całe dnie spędza w ogrodzie lub u gacków. Fika z mnóstwem wolnego czasu, poszukuje nowych stylizacji, a przy okazji rozwiązuje zagadkę Agaty i okolicznego cmentarza. Usiądźcie na łące w wianku z polnych kwiatów i zaczytajcie się w tę wiejską historię - nie tak oczywistą, jak może się wydawać.

Źródło
     Może nie uwierzycie jak trudno mi było zrozumieć sens i przesłanie tej książki... Szukałam w niej logicznego połączenia wydarzeń w fabule - mimo tego, że jakby nie patrzeć, autorka jest specjalistą do spraw lektur dla młodszych czytelników. Zrozumienie w moim przypadku szło bardzo topornie, aż w końcu mój umysł się rozjaśnił i nastał długo oczekiwany exodus.

     Naszą główną bohaterką jest Fryderyka, mieszkająca od niedawna w starym, zrujnowanym pałacu. Jest to dziecko XXIw prowadzące bloga i walczące o chwilę wybicia z tłumu bogatych koleżanek. Dnie spędza na pomocy pasierbicy i szukaniu nowych pomysłów na stylizacje modowe, które z czasem rosną w siłę i dają jej większy rozgłos. A wydawało się, że życie w dziurze zabitej dechami jest takie nudne...

     Książka kryje tajemnicę pewnego cmentarza, a dokładniej grobu... Mamy tutaj smaczek dla miłośników wątku historycznego. Za magiczną kulą i bramą do olśniewającej oranżerii, dzieją się dziwne wydarzenia, które swoje korzenie mają jeszcze kilkadziesiąt lat przed rozgrywającą się aktualnie akcją. Ten aspekt bardzo mnie zainteresował, gdyż w późniejszym czasie pojawia się pewna starsza pani - Ulrike - i to ona daje nam dodatkowe informacje w związku z małą miejscowością. Jak rozwiną się te relacje polsko-niemieckie?

     Wracając do tajemniczego przesłania - zacznijmy od początku, wróćmy do lekcji polskiego i złotej myśli na początku wpisu... Metaforycznie można uznać, że chodzi tutaj o porównanie życia do tkania gobelinów. Gobeliny, jak to pewnie wiadomo, są z czegoś utkane. Należy jak najwięcej zapamiętywać z naszego ulotnego życia i pokazywać to następnym pokoleniom - właśnie przez nić egzystencjalną, cechującą się ogromną trwałością. Fryderyka, jak wcześniej mówiłam, prowadzi bloga. Co prawda jest on o modzie, ale pokazuje obecne trendy i miejsce, gdzie mieszka. Ulrike również podtrzymuje rodzinne tradycje i dzieli się tym z innymi. Oczywiście takich przykładów może być więcej...

Źródło
     Pokazywanie wydarzeń rozgrywających się wokół trzech różnych bohaterów jest bardzo trafne. W jednej chwili widzimy co robi Fryderyka, a w drugiej poznajemy zwyczaje i rodzinę starszej Pani. Postacie są przyjazne czytelnikowi i nie da się ich nie lubić.

     Z lajkomierza Fryderyki to dość lekka książka dla młodszych czytelników. Opowiada historię dziewczyny, która żyje w naszych czasach, jednak w trochę innym środowisku. W otoczeniu, które dla wielu z nas nie jest znane. Są w niej pewnego rodzaju przygody, duchy i wieczne rozmyślania Fryderyki. Sądzę, że aby nie wpaść w filozofie, należy czytać ją jako oderwane od całości opowieści o życiu na wsi i wspomnieniach, które nigdy nie odchodzą...

|konkurs|
Za pobudzenie szarych komórek i rozmyślanie nad przesłaniem, dziękuję Wydawnictwu Akapit Press

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz